„Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” Zbigniewa Rokity – spotkanie DKK #11

Pozostając w temacie nagród literackich, sięgnęliśmy po książkę nagrodzoną w 2021 roku Nike.

Co zrozumiałe, do książek wydawanych i nagradzanych w naszym kraju mamy dostęp właściwie nieograniczony. Na „Kajś” – książkę już nie najnowszą – padło z kilku powodów. Jednym z istotniejszych była perspektywa tożsamości, która tutaj, na Pomorzu Zachodnim, również jest kwestią dyskutowaną, choć w literaturze zdecydowanie nieobecną.

W książce Rokity zwracają uwagę: znakomicie nakreślony rys historyczny oraz pogłębiona analiza przenikania się kultur polskiej, niemieckiej i śląskiej. Osobista perspektywa autora jest tu wartością samą w sobie.

Poznajemy losy rodzinne na tle wielkiej historii, mamy okazję prześledzić dzieje ludzi, domów, wielkich zakładów. Niezwykle obrazowe są te codzienne wspomnienia: z domu, szkoły, podróży. „Kajś” wydaje się zachowywać balans między osobistymi poszukiwaniami i próbą nakreślenia historii, której brakuje w podręcznikach.

Z książki przebijają czułość i smutek, otwartość i ciekawość. I choć nie brakuje momentów bolesnych, trudnych – a z perspektywy rodzinnej w pierwszym odczuciu również wstydliwych – autor wciąga osoby czytające w opowieść uniwersalną, w której razem poszukujemy korzeni, tożsamości, przemilczanych momentów historii.

Znakomita, pełna ciekawostek, interesujących odniesień kulturalnych, opowieść o dawnym i dzisiejszym Śląsku. Podczas klubowego spotkania toczyliśmy intensywną dyskusję, mając wspaniałą okazję porównać perspektywy osób niewiedzących o Śląsku niemal nic i takich, które mieszkały tam lub bardzo często bywały.

Tak autor mówi o swojej książce (informacja z czwartej strony okładki:

Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaskiniowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem.

O swoich korzeniach wiedziałem mało. Nie wierzyłem, że na Śląsku przed wojną odbyła się jakakolwiek historia. Moi antenaci byli jakby z innej planety, nosili jakieś niemożliwe imiona: Urban, Reinhold, Liselotte.
Później była ta nazistowska burdelmama, major z Kaukazu, pradziadek na „delegacjach” w Polsce we wrześniu 1939, nagrobek z zeskrobanym nazwiskiem przy kompoście. Coś pękało. Pojąłem, że za płotem wydarzyła się alternatywna historia, dzieje odwrócone na lewą stronę. Postanowiłem pokręcić się po okolicy, spróbować złożyć to w całość. I czego tam nie znalazłem: blisko milion ludzi deklarujących „nieistniejącą” narodowość, katastrofę ekologiczną nieznanych rozmiarów, opowieści o polskiej kolonii, o separatyzmach i ludzi kibicujących nie tej reprezentacji co trzeba. Oto nasza silezjogonia.

———————————

Zbigniew Rokita będzie gościem odbywającego się w czerwcu Literackiego Świdwina – 54. Ogólnopolskiego Festiwalu Literackiego im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej.

Więcej informacji na temat wydarzenia na oficjalnej stronie festiwalowej: https://literackiswidwin.pl/

Egzemplarze książki „Kajś” udostępniła nam do lektury Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna im. Jana Śpiewaka w Świdwinie. Serdecznie dziękujemy.